Friday 3 January 2014

O wyższości(?) kebaba, czyli turecka wycieczka

Jak sugeruje pytajnik, tytuł tego posta jest cokolwiek przewrotny. Kebab, jako żywo, kojarzy się z kuchnią turecką, stąd na sylwestrową wycieczkę do Stambułu wyruszyłam z sercem pełnym nadziei i oczekiwania na TEN kebab, najlepszy, najwspanialszy, jedyny w swoim rodzaju, sycący żołądek i kojący zmysły po kilku głębszych lokalnej raki. Zanim jednak przejdziemy do ad remu, podelektujmy się innymi lokalnymi przysmakami.

W Stambule zdecydowanie warto popróbować kuchni uliczno-fastfoodowej: takoż kebabów, jak i innych przekąsek. W czołówce mojego prywatnego kulinarnego peletonu zdecydowanie znajduje się pide: podłużny, wrzecionowany, płaski placek, przez knajpianych naganiaczy nazywany, nie bez powodu, turecką pizzą. Placek ma długość gdzieś do 40 cm i szerokość w najszerszym miejscu około 8-10 cm. Na wierzch kładzione są dodatki wedle upodobania klienta - często jest to mięso kebabowe. Całość jest zapiekana na kamieniu w piecu. Pyszne i bardzo sycące.

Turecka kuchnia uliczno-fastfoodowa to także różnego rodzaju przekąski, z których można komponować fantastyczne dania. Próbowałam faszerowanej papryki, warzyw w formie przypominającej leczo, tureckiej wersji musaki, zapiekanego kurczaka z warzywami i kilku innych. Zdecydowanie warto.



A jeśli zdarzy nam się wybrać na niefastfoodowy obiad, jest szansa, że będzie składał się z przystawki w formie meze: może się tam znaleźć humus, sałatka z bakłażana, pasta pomidorowo-paprykowa, dolma, czyli mini "gołąbki" z liści winorośli i doprawiany gęsty jogurt. Daniem głównym ma szansę być grillowane mięso z ryżem i dodatkami. Interesującym lokalnym zwyczajem jest podawanie frytek nie w charakterze głównego węglowodanu, ale zakąski, podobnie jak pomidora czy papryki (stąd nędzne trzy fryteczki na poniższym zdjęciu). Takie fryteczki są na dodatek zimne. Co kraj, to obyczaj.




Nie zgłodniejemy też, stojąc w gigantycznych kolejkach do Hagia Sophia, pałacu Topkapı czy Cysterny Bazyliki (Stambuł uczy cierpliwości...), bo w okolicy zawsze znajdzie się usłużny sprzedawca...

...obwarzanków (lepsze niż krakowskie! - delikatniejsze i chrupiące)...



...jadalnych kasztanów...




...kukurydzy...



...i gorącego, gęstego, mlecznego napoju o nazwie "sahlep". 


Sahlep (lub salep) to typowy rozgrzewający napój zimowy - ma konsystencję rzadkiego budyniu i jest przyrządzany ze sproszkowanych bulw storczyka męskiego. Dla porządku zacytujmy, za Wikipedią, że nazwa pochodzi od arabskiego określenia ḥasyu al-tha`lab, oznaczającego lisie jądra - od charakterystycznego kształtu bulw storczyka. Ot, jedna z rzeczy, których wolelibyśmy nie wiedzieć.

Stambuł nie jest szczególnie przyjazny w okresie świąteczno-noworocznym. Poza wszechobecnymi kolejkami (nawet nie chcę się zastanawiać, jak to wygląda latem, skoro nawet zimą wszędzie trzeba się przepychać łokciami...) miasto nie rozpieszcza pod względem klimatu. Jest szaro i zimno. Bywa bardzo zimno i czasem pada. Na szczęście jest na to lekarstwo.


Turecka herbata okazuje się mocną czarną herbatą serwowaną w charakterystycznej szklaneczce. Jeśli poprosi się o nieturecką herbatę, dostanie się gorący owocowy płyn z granulek.

Herbata bywa jednak półśrodkiem i czasami, jak człowieka dopadnie, nie pozostaje nic innego, jak ratować się bardziej radykalnymi medykamentami. W sklepikach w centrum alkohol (poza piwem) jest drogi, dlatego jeśli zatrzymujemy się w Sirkeci lub okolicach, warto zaopatrzyć się w odpowiednie napoje już na lotnisku.



A wracając do potrawy, która zapoczątkowała ten post - w zasadzie nie ma o czym gadać... Turecki kebab na wynos to zawinięte w cienkie ciasto mięso kebabowe z plasterkiem pomidora, papryczką i - tak, tak - paroma przywiędłymi zimnymi fryteczkami. O ile osobie przyzwyczajonej do europejskiej wersji kebaba brak sałaty udałoby się przeżyć, o tyle brak jakiegokolwiek sosu, który dodałby cokolwiek suchawej potrawie nieco wilgoci, sprawia, że całość trzeba dość uporczywie przeżuwać, a i tak staje kością w gardle. Zatem jeśli do Turcji, droga młodzieży, to niekoniecznie na kebab - można się zniechęcić.



No comments:

Post a Comment